Rozważania drogi krzyżowej autorstwa pani Barbary Wójcik - 18.05.2021 r.
Wstęp
Majowa Droga Krzyżowa będzie nas dziś wiodła przez łąki umajone i las tętniący młodym życiem. W tym najpiękniejszym miesiącu poświęconym Matce Bożej, razem z Nią, Królową bzów i konwalii przemierzymy drogę Jej Syna, którą przed laty przebyła bł. Karolina, wielka Czcicielka Maryi. Za kilka dni przeżywać będziemy Święto Zesłania Ducha Świętego, nazywane Zielonymi Świątkami, w które Karolinka wraz ze swą ziemską matką, pielgrzymowała do Sanktuarium w Odporyszowie. Tam w Sanktuarium Matki Bożej Zwycięskiej i tu blisko, przed kapliczką Matki Bożej, i w domu przed Wizerunkiem Nieustającej Pomocy, bł. Karolina kształtowała swą piękną osobowość.
Za kilka dni uczcimy Maryję w Jej wezwaniu Wspomożenia Wiernych oraz będziemy dziękować za nasze ziemskie matki.
Oby ten miesiąc nie pozostał jedynie dopełnieniem majowych tradycji, warto w tym czasie gdy przyroda przybiera najpiękniejsze barwy, zastanowić się nad naszą duchową kondycją.
Czy w nas dokonało się już odrodzenie?
Czy pragniemy świeżości serca, którego oczekuje od nas Orędowniczka łask wszelkich?
Niech z pomocą Maryi, Matki Jezusa i naszej Matki oraz za wstawiennictwem bł. Karoliny, nasze dzisiejsze wędrowanie pozwoli nam w cichości serca odpowiedzieć na postawione dziś i wybrane z rachunku sumienia, pytania.
I
Dźwigasz Chryste
ogromny krzyż
cierpień świata.
za Tobą idą
chorzy smutni i opuszczeni
niewidzialna dobroć
pozwala im
przez łzy smutku
odnajdywać sens życia
daj nam
młodym i zdrowym
radość
odnajdywania Ciebie
w sercu drugiego człowieka
spraw
by żaden krzyż
nie był zbyt ciężki
dla obolałych ramion.
Skazanie Jezusa odbyło się wśród krzyków tłumu. Niewinny Bóg- Człowiek został wydany na śmierć bo taki był kaprys ludzi, taka była zawiść i nienawiść, której uległa większość. Współczesny człowiek nie musi krzyczeć, nie musi robić widowiska, potrafi zamaskować zło, ubrać je w piękne opakowanie- jest przecież nowoczesnym estetą. A jednak skazuje na mękę bliźnich i siebie samego.
Bł. Karolina została skazana na podjęcie najwyższej ofiary przez człowieka zawładniętego grzechem.
Czy zdaję sobie sprawę z tego, że Bóg stworzył mnie na Swoje podobieństwo?
Czy potrafię spojrzeć na siebie i innych, oczami wypełnionymi miłością i miłosierdziem?
Czy sprawowaną władzę, urząd, funkcję, wykorzystuję dla własnej wygody, czy też dla dobra innych?
II
W Twoim wzroku Chryste
pochylonym nad ziemią
odnajduję wszystkie troski świata
wśród nich – ja
z lękiem o jutro
o sen spokojny moich bliskich …
a Ty pochylasz głowę
nad moim maleńkim szczęściem
bez słów ucząc układać cegiełki
i choć umierasz codziennie dla mnie
pewnie cieszysz się gdy przychodzę
byś mógł na nowo zmartwychwstawać
Chrystusie
zanurz moje serce w Twoim spojrzeniu
pod którym pękają ciężary zwykłych dni.
Jezus wziął krzyż bez słowa skargi , choć mógł zaprotestować, zaprzeczyć zarzutom. Na święte ramiona powędrowało narzędzie, którym karano największych złoczyńców. Ale Jezus wziął krzyż dobrowolnie, bo chciał wypełnić wolę Ojca. Biorąc swój krzyż obarczony naszymi grzechami, poszedł ciasną bramą i wąską drogą by nas nauczyć właściwego wyboru drogi życia.
Bł. Karolina podjęła krzyż w momencie podjęcia walki o czystość duszy i ciała.
Czy rozumiem sens podejmowania moich krzyży?
Czy mam mocną wiarę w Boga, który przemówił do nas przez swojego Syna?
Czy wierzę, że Chrystus nie opuszcza mnie ani na chwilę, gdy biorę krzyż codzienności na swoje ramiona?
III
Nie umiem Ci powiedzieć
że Cię kocham
biegnę i nie widzę
że Cię potrącam,
niecierpliwię się że jesteś daleko
ciągle żądam i oczekuję
trwonię Twoją miłość
gubię drogocenne perły
i zapominam, że czekasz …
a Ty milczysz
słuchasz
i obdarzasz …
i nie potrafisz się zagniewać.
Pierwszy upadek umęczonego Zbawiciela obdarował Go nowymi ranami. Wokół sponiewieranego Skazańca cisnęły się tłumy ludzi żądnych krwawego widowiska. Pewnie pośród nich byli i tacy, którym na ten widok krwawiło serce, ale nie mieli na tyle sił by przeciwstawić się tzw. woli większości.
Współczesny człowiek upada bardzo często i wówczas potrzebuje konkretnej pomocy. Tylko nieliczni potrafią o nią poprosić. Reszta nie umie, boi się wzgardy, wyszydzenia, obawia się kolejnych osądów, wstydzi się zestawienia z innymi „ lepszymi”, często tylko na pozór lepszymi.
Pierwszy upadek bł. Karoliny musiał być bolesny, ale nie zmienił decyzji walki do końca.
Czy mnie również dotyka choroba obojętności?
Jeśli doznałam krzywdy, czy dla miłości Chrystusa byłam gotowa do pojednania, czy też nadal pielęgnuję w sobie pragnienie zemsty?
Czy potrafię czerpać Jezu z Twoich Ran kryjących w sobie bezmiar miłosierdzia.
IV
Jedno spojrzenie
a w nim zawiera się najpiękniejsza miłość
ból tak srogi, że przenika serce na wskroś
pozorna bezradność
zamienia się w jedność
Matka i Syn
Miłość i Miłość
bez słów
po cóż słowa, jeśli Miłość.
Jezus miał Matkę, najdoskonalszą z wszystkich matek, kochającą i zatroskaną.
Maryja musiała stanąć obok Syna, by miecz boleści przeniknął Jej serce. Wszystko, co mogła uczynić, sprowadzało się do Jej obecności na Krzyżowej drodze, do milczącego spojrzenia pełnego miłości, otuchy i wsparcia. Boleściwa Matka, która pod krzyżem stała się matką nas wszystkich, wspiera każdego z nas, o każdej godzinie, w niesieniu naszych osobistych krzyży. Z Nią wszystko staje się jaśniejsze i prostsze.
Ostatnie pożegnanie z rodzinnym domem bł. Karoliny było naznaczone spojrzeniem na Matkę Bożą widniejącą w domowym obrazie, przed którą spędziła wiele godzin na modlitwie.
Czy w chwilach udręki i cierpienia uciekam się do Maryi prośbą o pomoc z jednoczesną zgodą na Bożą wolę?
Czy umiem Jej dziękować wówczas gdy nastaje dla mnie lepszy czas?
Czy Maryja jest dla mnie żywym wzorem w każdej sytuacji?
V
Znów czekałeś
czekasz zawsze tak samo
milczysz
i o nic nie pytasz
Twoje milczenie otwiera moje serce
powierzam Ci swoje tajemnice
i łzy składam w darze
a Ty je zbierasz ostrożnie
i nie gubisz żadnej
jak dobrze, że zawsze czekasz
odkąd wiem, że czekasz na mnie
wstyd mijać Cię w pośpiechu
Szymon z Cyreny był mocno zajęty swoimi sprawami, gdy wyrwano go z tłumu oferując mu wspólne dźwiganie krzyża ze Skazańcem. Nie wiemy co czuł, możemy się tylko domyślać. Może bunt wyrażony pytaniem: dlaczego ja? skoro obok idzie tylu innych ludzi. Może wstyd połączony z wątpliwościami co do domniemanej winy Skazanego? Może złość i zniecierpliwienie w czasie gdy po znojnej pracy marzył o odpoczynku? A może jednak pokój płynący z serca, że choć przez chwilę mógł pomóc cierpiącemu człowiekowi? W naszym życiu też zdarzają się rzeczy niespodziewane: ciężka choroba, utrata pracy, śmierć kogoś bliskiego.
Bł. Karolina nigdy nie odmawiała pomocy potrzebującym, bo w każdym człowieku dostrzegała Chrystusa.
Czy wierzę całym sercem w to, że Boży plan wobec mnie jest o wiele lepszy od mojego własnego?
Czy troszczę się o dobro i pomyślność wspólnoty ludzkiej, w której żyję, czy też troszczę się wyłącznie o siebie?
Czy w swoim życiu pamiętam o posłannictwie, jakie otrzymałam w sakramencie bierzmowania?
VI
Znów jestem
biegłam do Ciebie z drżącym sercem
z daleka
poprzez moje życiowe bezdroża
jak dziecko nie zważając na ciernie
mały promyk słońca
wskazywał mi drogę
skąpaną blaskiem jutrzenki
wiedziałam że jesteś blisko
bo Ty nigdy nie bywasz daleko
tylko nasze drogi bywają zawiłe
w końcu dotarłam
by Ci po raz kolejny wyznać
ze Cię kocham
choć to wyznanie
potrzebniejsze jest bardziej mnie niż Tobie.
A jednak odwaga zwyciężyła. A w zasadzie zwyciężyła miłość, która jest w stanie pokonać każdy strach. Weronika nie myślała o konsekwencjach swego czynu, a ryzykowała wiele. Słaba kobieta, sama, bez poparcia innych, zdobyła się na heroiczny czyn. Nie spodziewała się nagrody, nie robiła niczego dla poklasku, a tymczasem została tak pięknie obdarowana Świętym Obliczem. Przypomnij sobie ile było takich Weronik w twoim życiu, które nie bały się stanąć przy tobie? A ile razy ty byłeś, byłaś taką Weroniką niosącą pomoc innym, gdy trzeba było podjąć ryzyko.
Bł. Karolina wiele razy ocierała Oblicze Chrystusa sponiewieranego w drugim człowieku.
Czy mam odwagę przyznać się do Jezusa w gronie osób niewierzących bądź wrogo do Kościoła nastawionych?
Czy staję w obronie Boga, który dla mnie poświęcił Swego Syna?
Czy mam odwagę świadczyć o swojej wierze w codziennym życiu, w domu, w pracy, w szkole, podczas spotkań towarzyskich, czy też niszczy mnie chęć bycia modnym, nowoczesnym, swobodnym, by przypodobać się tłumowi?
VII
Ciężar przygniata
ciężar odbiera resztki sił
ciężar grzechów świata
nie ma kresu
nie pozwala unieść wzroku
zabiera oddech
wbija wzrok w ziemię
plącze myśli i kroki
nieustępliwy
powala w końcu z satysfakcją.
Każdy kolejny krok czynił krzyż coraz cięższym. Każda rana bolała coraz bardziej. Jezus upadł drugi raz. A więc to drugie spotkanie z ziemią zbrukaną ludzkimi grzechami i jednocześnie uświęconą krwią Zbawiciela. Z perspektywy dwóch tysięcy lat, patrzymy na ten upadek ze współczuciem, ogarnia nas smutek, oburzamy się na tych, którzy wówczas przyłożyli rękę do niewyobrażalnego cierpienia Jezusa. Nawet ciężko nam o tym słuchać, nasze delikatne uszy i oczy nie przywykły do takich obrazów. Powtarzamy sobie, że my nigdy byśmy tak nie postąpili. A jednocześnie nie widzimy tych, którzy upadają pod ciężarem trosk i słabości. Stać nas na oburzenie, odrazę, a nie stać nas na miłosierdzie.
Kolejne upadki bł. Karoliny ujmowały Jej sił fizycznych, ale przybliżały ją do świętości.
Ile razy zamknęłam oczy by nie widzieć kogoś, kto nawet nie śmie wyciągnąć ręki po naszą pomoc?
Ile razy uciekłam przed kimś, kto mógłby zburzyć moje spokojne, poukładane życie?
Czy muszę sama upaść, by zrozumieć upadek drugiego, może słabszego niż ja?
VIII
Wybacz Panie
że nie dostrzegłam Cię
w bruzdach na twarzy staruszki
były zbyt głębokie
nie widziałam Ciebie
w okrągłych łzach dziecka
były zbyt czyste
nie spotkałam Cię w żebraku
jego łachmany
były zbyt brudne
nie zauważyłam Cię w ludziach
którzy udawali twardych
nie byli bliscy
przechodziłeś tyle razy
ale ja patrzyłam w ziemię …
Mimo ogromnego bólu i cierpienia, Jezus zwrócił uwagę na płaczące niewiasty. Analizując tę scenę, w pierwszej chwili zadziwia nas napomnienie skierowane do kobiet. Przecież współczuły, zawodziły, nie czyniły nic złego. Lekcja Jezusa jest konkretna: „ płaczcie nad sobą i nad waszymi dziećmi”. Tak trudno przyglądać się sobie, a przecież w każdym człowieku mieszka sam Chrystus. Trudno jest bywać samemu ze sobą, bo współczesny człowiek boi się prawdy o samym sobie, mimo że Zbawiciel obiecał: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Jezus ciągle nas uwalnia od wszelkich lęków, wystarczy Mu zaufać.
Bł. Karolina, z troską, napominała innych, gdy widziała, że poplątali ścieżki swojego życia.
Czy pozwalam Jezusowi uwolnić się od lęku dotyczącego prawdy o mnie?
Jaki użytek robię z czasu, sił i zdolności, które otrzymałam od Boga jako” ewangeliczne talenty”?
Czy pod wpływem pychy nie wynosiłam się wobec Boga, gardząc innymi i uważając siebie za lepszą?
IX
Tłum błyszczał
a On milczał
nie miał sił by wstać
wygrzebać się spod ciężaru naszych nienawiści
nie mógł wyjść
połamaliśmy Mu nogi
nie mógł odgarnąć naszych win
wyrwaliśmy Mu ręce
nie mógł zawołać o pomoc
zniszczyliśmy Jego usta
milczał
przywalony naszą obojętnością.
Trzeci upadek Jezusa, najtrudniejszy, jest kolejnym naszym upadkiem poprzez ciągłe i uporczywe powracanie do grzechu. Uporczywie wkładamy krzyż na ramiona Jezusa, mimo że znamy Jego Drogę Krzyżową na pamięć. Nie dajemy Mu odetchnąć i przyzwyczajamy się coraz mocniej do naszych niegodziwości.
Bł. Karolina trwała przy Chrystusie do końca swojej krzyżowej drogi, którą splotła z drogą Krzyżową swojego Zbawcy.
Czy proszę Jezusa o siły bym mogła przestać upadać i choć na chwilę dać Mu odetchnąć?
Czy zawsze mocno i bez obawy wyznaję wiarę w Boga i przynależność do Kościoła?
Jaka jest moja modlitwa, czy jest to szczera rozmowa z Bogiem, czy tylko zewnętrzna praktyka?
X
Znów przebaczyłeś
po raz kolejny
bez słowa
choć obiecywałam
że nie pójdę na skróty
– poszłam
tak było prościej
pozornie
bo gdy droga
zaczęła być zbyt kręta
zawróciłam
nie odwróciłeś głowy
czekałeś jak zawsze
z miłością
przed którą wystarczy
pochylić głowę.
Okrutne odarcie z szat było aktem pozbawienia godności oraz podstawowych praw. Jezus się nie buntował, ponad wszystko postawił wolę Ojca. A nam tak trudno porzucić przyziemne przyjemności, przywiązania do rzeczy materialnych. Trudno nam zaufać Bogu Ojcu, bo mamy własny pomysł na życie. Sami chcemy decydować o tym co dobre, a co złe. Za wszelką cenę chcemy stać się władcami naszego życia.
Bł. Karolina pokazała nam jak bronić czystości i świętości nawet za cenę życia.
Czy potrafię zaufać Bogu całkowicie, czy też stawiam Mu warunki: dotąd wypełnię, ale nie więcej?
Czy przez złe słowa i uczynki stałam się zgorszeniem dla innych?
Czy pod wpływem lęku i obłudy postępowałam wbrew sumieniu?
XI
Patrzę na krzyż
każdego dnia
mój wzrok kolejny raz
zatrzymuje się na Tobie
tyle razy
byłeś tylko Ty
nikt więcej
pamiętam
wszystkie spotkania
zwłaszcza te
kiedy nasze serca
płakały tak samo
tyle razy
wyciągałeś rękę
by bez słów
powiedzieć
jak bardzo mnie kochasz
tyle razy
odchodziłam z niewiarą
jak długo
musisz jeszcze czekać
nim nauczę się miłości …
Oprawcy odetchnęli z ulgą wiedząc, że ich Ofiara dotarła żywa na miejsce Ukrzyżowania. Mogli więc kontynuować swoją okrutną misję. Zespolili Jezusa z krzyżem, dla nich drzewem hańby, dla nas znakiem zbawienia. Współcześni ludzie przybijają się do krzyża nawzajem w bardzo wyrafinowany sposób. Obojętnością, milczeniem, zazdrością, brakiem czasu, pogardą, nienawiścią. Niezliczona ilość współczesnych gwoździ rani Jezusa z taką samą siłą jak kiedyś.
Bł. Karolina uczyła jak kochać każdego człowieka, jak przebaczać tym, którzy nas krzywdzą.
Czy potrafię miłować każdego człowieka, zwłaszcza tego, który mnie krzywdzi, tak by nie przybijać w nim Chrystusa.
Czy szanuję prawo do życia każdego człowieka od poczęcia do jego naturalnej śmierci?
Czy zdaję sobie sprawę z godności dziecka Bożego w zwyczajnym, codziennym życiu?
XII
Jasność poranka
odsłania kształty Twojego krzyża
z wolna ustępujący mrok
przybliża Twoje Serce
wiem że Jesteś blisko
najprawdziwsza Miłość
po którą wyciągam ręce
spokojnie przemierza przestrzeń między nami.
Czas gubi swoje kroki
i ważne staje się nieważne
gdy kogoś się kocha.
Śmierć Jezusa na krzyżu była dowodem największej miłości wobec człowieka. Pokazała nam drogę do nieba i otworzyła jego bramy. Chrystusowa Męka i Jego poświęcenie była za mnie i za ciebie, który tu wędrujesz i za brata, który nie chce przyjąć żadnego krzyża i za siostrę, która nie ufa ogromowi miłosierdzia spływającego z krzyża. Śmierć bliskiej osoby zawsze napawa serca pozostających, smutkiem i tęsknotą. Ale dla wierzących jest nadzieją na spotkanie w wiecznej szczęśliwości u stóp Ojca.
Śmierć Bł. Karoliny w obronie wielkich wartości, przyniosła i nadal przynosi niezliczone owoce.
Czy potrafię miłować prawdziwie drugiego człowieka, nawet tego, który mnie skrzywdził?
Czy wierzę bezgranicznie, że śmierć jest przejściem do wiecznego szczęścia?
Jaka jest moja wiara, co robię, by ją pogłębić?
XIII
Najchętniej Cię widzimy
w błękitach i w bieli
stąpającą lekko w obłokach
w wieńcu z gwiazd dwunastu
albo tulącą
uśmiechniętą Miłość
do matczynego serca
a Ty przychodzisz do nas
spod Krzyża
z raną w sercu
i oczyma, które nie potrafią
już płakać
z bólem zastygłym w dłoniach
Bolesna
bez wielkich słów
milcząca w pokorze
trwająca do końca
najbliższa człowiekowi.
Ból przeszywający Maryję trzymającą w swych rękach umęczone Ciało Syna, był ogromny. Okrutni ludzie zabili Jej jedyne Dziecko, a Ona rozumiała, że tak musiało się stać. Nie kłóciła się z Bogiem, kolejny raz odpowiedziała: TAK. Pokorna do końca, Boża Służebnica stała się matką nas wszystkich bez wyjątku. Wszyscy możemy do Niej mówić: Mamo, prowadź za rękę, nawet wówczas gdy mamy za sobą kilkadziesiąt lat ziemskiej wędrówki.
Matce Bożej, każdego dnia powierzała swój los bł. Karolina ufając bezgranicznie w Jej opiekę.
Czy w trudnych momentach życia nie tracę nadziei?
Czy zwracam serce moje do Boga tak, abym przez wierne wypełnianie przykazań miłowała Go ponad wszystko?
Czy żyję tak, bym mogła każdego dnia stanąć przed obliczem Boga Ojca?
XIV
Już świt.
cisza …
śpią spokojnie wrogowie
ukrzyżowanej Miłości
umilkły ptaki
które poraziła nienawiść
i tylko różowe niebo
zna tajemnicę radości
pierwsze promienie rozświetlają drogę
Marii szukającej Pana
anioł przysiadł na kamieniu,
który już nie będzie ranił
i ogłasza przechodzącym
cud poranka
cisza trwa
by nie zagłuszyć
stąpającej wśród nas Miłości
już świt
i grób wypełniony radością,
że każdy kamień można odsunąć.
Kiedyś grób oznaczał koniec. Chrystus poprzez śmierć i zmartwychwstanie zmienił sens tego słowa. Teraz oznacza ono początek. Bo grób Chrystusa otwiera drogę do wieczności. Dodaje nam siły i odwagi w trudnej codzienności, a szczególnie w obliczu śmierci.
Grób bł. Karoliny jest potwierdzeniem zwycięstwa dziecka Bożego zapatrzonego w grób Chrystusa.
Jak wygląda moja ufność w życie wieczne, czy modlę się o szczęśliwą śmierć?
Czy modlę się o szczęście wieczne dla moich bliskich, czy wierzę w świętych obcowanie?
Co myślę o moim spotkaniu z Panem Bogiem w chwili mojej śmierci?
Zakończenie
Kolejna Droga Krzyżowa śladami bł. Karoliny porusza nasze serca, budzi je z obojętności, zapala na nowo przygasłą miłość, ożywia nadzieję, umacnia wiarę. Ile z niej skorzystamy, zależy od nas samych, od naszego zawierzenia P. Bogu w każdej sprawie naszego życia.
Pomyślmy, które pytanie z dzisiejszego rachunku sumienia najbardziej nas zaniepokoiło?
Czy dzisiejsze wędrowanie zostawi w nas dobry ślad?
Niech bł. Karolina wskazuje nam ścieżki wiodące do nieba poprzez codzienne, sumienne wypełnianie swojego powołania, niech Jej ofiara nie pójdzie na marne wobec mojego osobistego dążenia do świętości.