
Przekazy rodzinne i sąsiedzkie.
Franciszek Borzęcki był synem Teresy i Tomasza Borzęckich. Pochodził z rodziny wielodzietnej, głęboko wierzącej i praktykującej. Rodzina utrzymywała się z pracy na roli. Franciszek od dzieciństwa zdradzał duże zainteresowanie książkami, był pilny, inteligentny i pracowity. Zauważył to ówczesny ks. Dziekan z Radłowa. Zaproponował rodzicom Franciszka, aby posłali chłopca do szkoły, by mógł się kształcić – nawet zaproponował im pomoc finansową.
Niestety ojciec Franciszka ciężko zachorował i wkrótce zmarł. Matka postanowiła zostawić chłopca w domu, by jako najstarszy z synów zastąpił ojca w pracy na roli. Franciszek uszanował wolę matki i posłusznie zajmował się gospodarstwem. Mając 13 lat, uległ wypadkowi podczas pracy z końmi w polu. Wówczas konie dotkliwie go poturbowały, w wyniku czego zachorował na padaczkę. Mimo upływu czasu mężczyznę nadal pasjonowały książki, dużo czytał, pogłębiając z nich wiedzę. Pragnął podzielić się ową wiedzą z mieszkańcami wsi oraz rodziną i dlatego wschodnią część swojego domu przeznaczył na bibliotekę i świetlicę. Żyjąc oszczędnie, zakupywał nowe książki, wzbogacając księgozbiór o nowe tytuły i zagadnienia. Zaczął prenumerować pismo pt. „Posłaniec Serca Jezusowego”, „Kalendarz Rolniczy”, poradniki oraz prasę. W jego bibliotece znajdowało się wiele wartościowych pozycji np. Księgi ks. Piotra Skargi, „Żywoty Świętych – księga o dużym i grubym formacie, pisana w staropolszczyźnie, literatura piękna, czy szczegółowy poradnik dotyczący weterynarii. Ze zbiorów biblioteki Franciszka, wiedzę czerpał mieszkaniec Śmietany – Andrzej Pająk, pochodzący z Jadownik, który będąc samoukiem, leczył zwierzęta. Weterynarz przyjaźnił się z Franciszkiem, który podarował mu ową książkę, która wzbogaciła jego wiedzę. Dzięki temu mężczyzna cieszył się opinią bardzo dobrego weterynarza, słynnego w całej okolicy.
Wieczorami do świetlicy i czytelni wuja bł. Karoliny przychodzili mieszkańcy wsi i okolicy, aby dowiedzieć co dzieje się w świecie, posłuchać wierszy, czy pieśni patriotycznych i religijnych. Śpiewano tam kolędy, Gorzkie Żale, Nieszpory. Bł. Karolina Kózka – siostrzenica Franciszka, także uczestniczyła w tych spotkaniach. Odznaczała się dobrą dykcją i głosem, uczestnicy spotkań chętnie jej słuchali. Dziewczyna prowadziła kartotekę biblioteczną, a także wspierała wuja w prowadzeniu świetlicy. Mówił o niej, że była jego prawą ręką. Bardzo boleśnie przeżył jej śmierć.
Franciszek Borzęcki odznaczał się wielką pobożnością. W Dni Krzyżowe prowadził procesje do figury Matki Bożej, przewodniczył w nabożeństwach majowych, różańcowych, odprowadzał pogrzeby do radłowskiego kościoła. Zmarł, przeżywszy 41 lat w drodze do kościoła. Zostawił żonę Bronisławę i rocznego synka Józefa. Żona, żyjąc skromnie i wychowując małe dziecko, musiała jakoś płacić za pomoc w pracy na gospodarstwie rolnym, z którego się utrzymywała. Nie miała pieniędzy, więc za środek zapłaty ludziom, wykorzystywała książki po zmarłym mężu. Książki pakowano do wielkich worów i płacht i zabierano jako należność za usługi. Część ksiąg przejęła rodzina, jednak syn Józef nie odziedziczył po ojcu ani jednego egzemplarza.