Mam na imię Anna, lat 23, pochodzę z Zalipia i jestem od najmłodszych swoich lat czcicielką Błogosławionej Karoliny.
Często wraz z rodziną uczestniczę w nabożeństwie Drogi Krzyżowej, jak też innych uroczystościach ku czci Błogosławionej. Ostatnio podążałam śladami Jej męczeństwa 18.03.2012r. . Zawsze noszę w moim sercu Błogosławioną Karolinę.
Teraz pragnę podzielić się razem z Wami moim świadectwem – łaską cudownego ocalenia z tragicznego wypadku, którą otrzymałam za wstawiennictwem Błogosławionej Karoliny. Było to dnia 24.03.2012 roku; wtedy późno skończyłam pracę. Nie miałam czym wrócić do domu, więc zawsze uczynny i życzliwy P. Ryszard, który pracował na nocną zmianę, zobowiązał się mnie odwieźć. Była już ciemna noc, panowała mgła, która przyczyniała się do tego, że na drodze było mokro, wilgotno, a na niektórych jej odcinkach ślisko. W pewnym momencie, chwilę po przejechaniu znajdującego się na tej drodze mostu, w miejscowości Ćwików, kierowca nagle z niewiadomych przyczyn, stracił panowanie nad prowadzonym pojazdem. Samochód zaczął szaleć na drodze, zjechał na lewą stronę, potem na pobocze, a na końcu uderzył w przydrożne drzewo. W chwili wypadku byłam przytomna i świadoma całego zdarzenia. Odpięłam pas swój i kierowcy. Wyłączyłam silnik, zostawiając pojazd na światłach. Próbowałam nawiązać kontakt z kierowcą, lecz on nic nie odpowiadał. Miał zakrwawioną twarz. Z trudem i o własnych siłach wydostałam się z samochodu. Na zewnątrz wyszłam przez niewielki otwór z tyłu po mojej stronie, ponieważ z przodu drzwi były zablokowane. Po wydostaniu się wzywałam pomoc. Posesje znajdujące się w pobliżu były pozamykane. Po chwili jednak z jednego domu, usłyszawszy moje wołanie, wyszedł chłopak i jego rodzice. Przyszli oni na miejsce zdarzenia i wezwali najbliższe pogotowie. Przyjechały dwie karetki, jedna zabrała mnie do szpitala w Dąbrowie Tarnowskiej, a druga została i udzielała pomocy kierowcy. W szpitalu na oddziale ortopedii na obserwacji przebywałam cztery dni. Na tak poważny wypadek, ja doznałam ogólnych potłuczeń ciała, na szczęście bez żadnych głębszych urazów ani złamań. Niestety jednak, jak się później dowiedziałam w szpitalu, kierowca zginął.
Gdy wspominam dzisiaj, to co mi się przydarzyło, wierzę w wielki cud, że ocalałam, dzięki wstawiennictwu Błogosławionej Karoliny, gdyż w tym tragicznym dniu, jak zawsze miałam przy sobie Jej obrazek z modlitwą i pierścień na palcu. Wszyscy, którzy widzieli tak zniszczony samochód, twierdzili, że nikt nie miał szans przeżyć, a zwłaszcza pasażer. Karolina stała się dla mnie przykładem cnoty męstwa. Ukazała, podobnie jak w pieśni : „… drogę prostą. Nie do śmierci, ale do życia”. Nigdy nie zapominam w myślach i modlitwie o Niej. Dziękuję Błogosławionej Karolinie, jak również Chrystusowi, którego Krzyż znajdował się naprzeciwko miejsca, w którym doszło do tej tragedii. Myślę, że spojrzał On na mnie z Krzyża, objął Swymi ojcowskimi ramionami i ocalił w tym Okresie Wielkiego Postu. Kieruję także modlitwy dziękczynne w stronę Maryi Matki, Błogosławionego Papieża Jana Pawła II oraz innych Świętych, którzy czuwali nade mną w tym tragicznym dniu. Niech wiara w doznany cud ocalenia stanie się świadectwem również dla innych czcicieli Błogosławionej Karoliny.
Anna .