Noc z 3 na 4 czerwca była pamiętna; wtedy nie wiedziałam co będzie czekać naszą parafię i nas samych, pomimo że były ostrzeżenia. Nadeszła burza o 21, która trwała do 24, z której spadła ściana deszczu….
Poszłam spać o 21 nie wiedząc, co się dzieje za oknem. Grzmiało i lało. Gdy się obudziliśmy o 23:30 to, co zobaczyliśmy, przeraziło nas. Wszędzie było pełno wody, przelewało się przez chodnik, płynęła rzeka, a deszcz nadal padał bez ustanku.
Zaczęłam się modlić, najpierw zmówiłam dziesiątek różańca, ale to co się działo za oknem utrudniało modlitwę. Wtedy postanowiłam odmówić litanię do bł. Karolinki i zaczęłam ją prosić, żeby się wstawiła u Ojca naszego w niebie, żeby przestał padać ten „deszcz łez”. Zaczęłam odmawiać litanię do Karolinki, z oknem coraz bardziej pada, strach i niepokój coraz większy i nadal odmawiam nie tracąc nadziei, że Karolinka wysłucha. Kiedy już kończyłam odmawiać litanię deszcz przestał padać i już nie padał do rana. Jestem przekonana, że to bł. Karolina wstawiła się za nami u Ojca i zostały przegonione te chmury pełne deszczu i strachu.
Dziękuję Karolince, że ochroniła nas od większego zalania od powodzi i że jest z nami w naszym codziennym duchowym życiu i że pomaga w codziennych sprawach.
Twoja czcicielka