Mam na imię Anna, mieszkam w Wiedniu. Pewne trudne wydarzenie w moim życiu sprawiło, że 18 marca br. przyjechałam do Zabawy, mojej rodzinnej miejscowości. Przyjechałam ze strachem, niemocą i rozdartym sercem. Tak bardzo się cieszyłam, że mogę uczestniczyć w tej cudownej Mszy Św. Jadąc do Kościoła, miałam jednak obawy, ponieważ w domu, z rodzicami zostawiłam czworo dzieci, z których 7 miesięczne, które karmię wyłącznie piersią. Mimo wszystko, pojechałam.
Zaraz po rozpoczęciu Mszy Św. dostałam od Mamy wiadomość, że najmłodsza córka o godz. 18 zasnęła (w momencie przekroczenia progu domu, już po mszy świętej ok 21, Amelia wstała).
Wraz z pierwszymi modlitwami łzy zaczęły płynąć po policzkach. Czułam, że jestem sama. Ja i Bóg, którego po drodze w swoim życiu zostawiłam na uboczu, bez szansy na powrót. To dzięki mamie tak naprawdę poznawałam Go na nowo.
Mrok w kościele, szept modlitw i krzyż, bardzo duży krzyż, który wnoszono akurat zatrzymał się koło mnie. Ten Głos, jakiś szept kazał mi Go dotknąć, trzymać. Nagle poczułam się lekka, tak jakby Ktoś zdjął ze mnie smutek i strach. Czułam kolo siebie Jezus, ciepło, które nie sposób opisać. Pod koniec mszy, kiedy ksiądz błogosławił Panem Jezusem w Przenajświętszej Monstrancji, nagle moje serce przestało płakać. Poczułam spokój i cudowny zapach świeżych róż. Bóg znowu był blisko, a ja tyle lat Go zwodziłam. Przyszedł do mnie na krzyżu, przyszedł i błogosławił. Poczułam się taka spełniona, szczęśliwa. Słowa Księdza Kustosza, że właśnie w tym momencie jednej z osób Bóg przywraca radość życia, leczy złamane serce były kolejną radością, która mnie uzdrowiła.
Był moment, kiedy Ksiądz zapraszał do błogosławieństwa, to był kolejny dar, po który wróciłam się do kościoła. Po słowach księdza błogosławiącego mnie byłam przekonana, że jestem silna i czekająca mnie na dniach bardzo trudna i bolesna sprawa będzie dla mnie tylko formalnością.
Na samym końcu modlitwa ludzi, których ciepłe dłonie i słowa dodały mi otuchy i uspokoiły moje łzy.
To był niesamowity czas z Bogiem. Do którego wróciłam, którego poznałam na nowo, którego pokochałam. Teraz nie wyobrażam sobie dnia bez niego.
Tak bardzo Wam zazdroszczę, że jesteście tutaj, tak blisko, że macie szansę spotykać i doświadczać Jego obecności.
Pisząc to świadectwo, chce podziękować mojej Kochanej Mamie, że mimo moich złych wyborów życiowych Ona jest przy mnie. Boże, daj Jej sile, taka jak mi..