Chcę dać świadectwo łaski ocalenia, której doświadczył mój mąż dzięki wstawiennictwu błogosławionej Karoliny.
W 1999 r. mąż przeszedł operację tętniaka tętnicy środkowej mózgu prawej strony, na operację tętniaka po lewej stronie nie wyraził zgody.
30.10.2008 r. rano znalazłam męża leżącego w kuchni na podłodze. Na przemian odzyskiwał i tracił przytomność, zaczął występować paraliż lewej części ciała.
Wezwaliśmy pogotowie – lekarka stwierdziła, że na pewno krwawi tętniak który nie został zoperowany i nie gwarantują czy dowiozą męża żywego do szpitala. Już wtedy zaczęliśmy się modlić i prosić Boga o pomoc. Ponieważ parę dni wcześniej gościliśmy w naszym domu obraz błogosławionej Karoliny szczególnie ją prosiliśmy o wstawiennictwo.
W izbie przyjęć mąż odzyskał przytomność, paraliż ustępował, lecz nadal miał kłopoty z mową – zapytaniy nie był w stanie powiedzieć jak się nazywa i gdzie mieszka.
Z chwilą przyjęcia na oddział Neurochirurgii niedowład ustąpił i mąż mógł swobodnie podpisać zgodę na operację. Już wtedy lekarz dyżurny powiedział, że nad mężem chyba ktoś tam w niebie czuwa, bo zrobił się skrzep, który zablokował wyciek krwi i mogą spokojnie przygotować go do operacji. W następnym dniu przeprowadzono operację zaklipsowania tętniaków na pniu i w podziale tętnicy środkowej mózgu. Przez cały czas rodzina, sąsiedzi i znajomi dzwonili ze słowami otuchy, oraz zapewniali, że pozostają w modlitwie.
Nasza rodzina w modlitwach prosiła szczególnie o wstawiennictwo błogosławioną Karolinę. Po operacji mąż bardzo szybko powracał do zdrowie i 10.11.2008 r. został wypisany do domu.
Władysława Jasek, Niwka