Droga Krzyżowa z Bł. Karoliną, 18 lipca 2023 r.
WSTĘP
Lipiec słońcem się złoci
pachnie chlebem i ziołami
jak wtedy gdy Karolina
dojrzewała do ofiary
zerwany kłos, zerwany kwiat
stokrotny owoc przynosi
i błyszczy w słońcu wiekuistej chwały.
W kalendarz wakacyjnych wędrówek i pielgrzymek wiele osób wpisało szlak męczeństwa Błogosławionej Karoliny. W osiemnasty dzień letniego miesiąca lipca poświęconego czci Krwi Najświętszej Pana Jezusa pójdziemy drogą wyznaczoną przez Jego wierną Uczennicę, jedną z tych, które nie cofnęły się nawet przed przelaniem własnej krwi po to, by dochować wierności Bogu samemu. Od 8 lat spoglądam na wiarę przybywających tu ludzi i buduję się ich widokiem.
Wierzę, że podczas tych modlitewnych spotkań dokonało się bardzo dużo uzdrowień duszy i ciała.
Za to trzeba nam dziękować, wielbić Bożą hojność, ale też przepraszać za wszystkie nasze niewierności, których każdemu z nas nie brakuje.
W scenerii lata pachnącego żniwami, chlebem, a więc codziennością życia Karoliny, dziękujmy przez szczerą modlitwę dobremu Ojcu za każdy dar płynący z Jego serca nieustannie otwartego na nasze wołania.
I ODRZUCENIE
Jak baranek niemy ust nie otworzył
milczał gdy Go bito i torturowano
nie walczył z oprawcami
a może właśnie walczył
milczeniem i pokorą…
Proces skazania Pana Jezusa obfitował w wiele okrutnych scen, Zbawiciel doznał ubiczowania, cierniem ukoronowania, a w końcu odrzucenia.
Na pytanie sędziego: kogo chcecie abym wam wypuścił, Jezusa czy Barabasza, tłum wybrał jednoznacznie mordercę.
Kolejny raz odrzucono dobro, a wybrano zło. W historii ludzkości wiele razy, zło, to najbardziej okrutne, wypierało dobro w sercach ludzi, bo człowiek w zaślepieniu swoim, odrzuca dobro najwyższe- Boga Stwórcę.
Gdyby Bóg wysłuchał tego powtarzającego się przez wieki wołania, co by się stało z nami?
We współczesnych czasach wydawanie wyroków jest jeszcze prostsze. Mamy do dyspozycji wszechpotężny internet, w którym publicznie i anonimowo, nie ponosząc żadnych konsekwencji, można znieważyć, oczernić, zniszczyć każdą osobę.
Pewnie wielu z nas doświadczyło w swoim życiu, tej czy innej formy zniesławienia i odrzucenia niesprawiedliwymi wyrokami.
Zatem…
Jak reagowałeś na niesprawiedliwe wyroki wobec twojej osoby?
A czy ty przypadkiem nie posyłasz swych słów, złych słów w świat, po to by komuś zaszkodzić?
Przez wstawiennictwo bł. Karoliny, która wystrzegała się nieprzemyślanych słów, oddajmy nasze zranienia i nasze wyroki Bożemu Miłosierdziu.
II CIĘŻAR
Jeśli chcesz kroczyć za Jezusem
musisz się zaprzeć samego siebie
i co dnia brać na ramiona krzyż
nawet najcięższy
tracąc życie z Jego powodu
zachowasz je na wieki…
Pan Jezus z pokorą wyciągnął ręce po krzyż, w którym zawarte są wszystkie ludzkie bóle.
Przyjął go z miłością, której nauczył się u swojej Matki. Tuląc się do Niej jako dziecko, uczył się jak przytulać do miłosiernego serca, cierpiącego człowieka. Bo w krzyżu, który wziął na swoje ramiona, przyjął wszystkich cierpiących, zbolałych i nieszczęśliwych ludzi.
Jezus zgodził się na cierpienie już wcześniej, w Ogrojcu, kiedy powiedział Ojcu „ bądź wola Twoja”.
Nie protestował, nie prosił o zmianę planów, z pokorą przyjął cierpienie, przed którym, my ludzie staramy się uciekać za wszelką cenę.
Przeraża nas krzyż, przeraża cierpienie, za wszelką cenę unikamy wszystkiego, co boli i tak naprawdę niezbyt dobrze pojmujemy sens cierpienia.
Często prosimy o łatwe życie, bez przykrych niespodzianek, bez problemów, a więc bez krzyża licząc w tym życiu na przysłowiowe szczęście.
Wcześniej czy później przychodzi jednak czas próby, gdy trzeba się przytulić do krzyża i dopasować go do własnych ramion, nie innych, nie cudzych, ale własnych.
Bo od tego dopasowania może zależeć wieczność.
Więc:
Jak ty się godzisz na przyjęcie swojego cierpienia, swojego krzyża?
Czy mówisz „ bądź wola Twoja”, czy raczej „ dlaczego ja, a nie ktoś inny” ?
Uwierz, jak Bł. Karolina, że Bóg towarzyszy ci w każdym cierpieniu i nigdy nie zostawi cię w samotności.
III DOTKNIĘCIE
szatan chciał
szatan myślał
szatan kusił by kamień w chleb zamienić
Jezus wolnością nauczał
wszak nie samym chlebem żyje człowiek…
Ten pierwszy upadek musiał się wydarzyć na Drodze Krzyżowej, która została podjęta by naprawić błąd ludzi popełniony na początku istnienia ludzkości.
Gdzieś, w odległych latach, nastąpił pierwszy upadek człowieka- grzech pierworodny, dlatego droga Krzyżowa jest dziełem naprawy wszystkich naszych upadków.
Jezus upada pod krzyżem, rani ręce, kaleczy stopy, krzyż Go przygniata, ale tym upadkiem Jezus miażdży głowę kusiciela.
Ten upadek powoduje rany na zewnątrz, ale nie odbiera siły, którą Jezus ma w sobie, nie zatrzymuje Go, nie zmniejsza Jego miłości, tak jak nie zatrzymała Go pokusa diabła wobec głodu na pustyni.
Współczesny człowiek zastanawia się często nad sensem postu i wyrzeczeń.
Aktualne tendencje i panujące mody nie skłaniają do podejmowania wyrzeczeń, lansuje się prawo do używania życia, do chwytania wszystkich jego atrakcji nie bacząc na cenę jaką niejednokrotnie za nasz wybór muszą płacić nasi bliscy.
Zatem:
Czy pojmujesz sens postu jako wyraz twojej wewnętrznej wolności?
Czy potrafisz pokazać sobie i innym, że odmawiając sobie czegoś, co na co dzień wydaje ci się konieczne, budujesz w sobie tę wolność, którą dał ci Bóg?
Przez wstawiennictwo Bł. Karoliny, która doskonale rozumiała sens postu i wyrzeczeń, proś Boga o zachowanie tej wolności, którą On sam cię obdarzył.
IV MIŁOŚĆ
Matka w boleści swej milcząca
dźwiga każdą ranę i kroplę krwi
w milczeniu skleja popękane serce
by w nim mogła zachować
wszystkie niepojęte sprawy…
Matka Bolesna idzie za Synem w milczeniu. Towarzyszyła Mu z pokorą całe życie, wiedziała do jakiej misji dorasta.
Doskonale zna prawdę i już o nic nie musi pytać. Jej milczenie podczas Drogi Krzyżowej oznacza głęboką świadomość sensu ofiary. Cierpienie w milczeniu, w pełnym posłannictwie cierpienia to największa mądrość. Milcząca mądrość Maryi i milcząca mądrość tych, którzy zaufali Chrystusowi do końca, mimo krzyża, z powodu krzyża, nie stawia niepotrzebnych pytań.
Matka i Syn spotkali się w spojrzeniu pełnym miłości, a w ich oczach można było odczytać troskę, czułość, wrażliwość i ból.
Jezus zawsze spogląda na nas z miłością, również wtedy, gdy Go bardzo zraniliśmy, bo tylko takie spojrzenie budzi w nas próbę naprawy zła.
Osoby, które darzą się prawdziwą miłością, potrafią się porozumieć bez słów, czasami wystarczy jedno spojrzenie.
Nasze spojrzenie na innych ludzi też może wiele powiedzieć, może być niszczące, może dać komuś siłę. Oczy zawsze powiedzą prawdę, trzeba tylko głęboko w nie zajrzeć. Są sytuacje, gdy patrzymy na kogoś z miłością, ze współczuciem, z gotowością pomocy, ale są też chwile gniewu, oskarżenia, zawodu, a co najgorsze nienawiści. Trzeba się modlić by Bóg nas uwolnił od nienawiści, niech w naszych oczach nigdy nie pojawiają się jej niszczące iskry.
Pomyśl:
Jak patrzysz na ludzi, którzy są wokół ciebie?
Co wyczytują w twoich oczach?
W łagodnym spojrzeniu Bł. Karoliny odbijało się to, co najpiękniejsze, zatem przez jej wstawiennictwo prośmy Jezusa by nam pomógł poczuć na nas Jego spojrzenie pełne miłości.
V POMOC
Przymusili Szymona
gdy zmęczony wracał z pola
by wziął cudzy ciężar
silne ramiona obejmowały belkę
gdy serce czyściło się pod strumieniem miłości…
Oprawcy szukali pomocy u przypadkowego przechodnia w obawie, że umęczony, ubiczowany Jezus nie dotrze na Golgotę. A oni przecież pragnęli finału widowiska, na które niecierpliwie oczekiwali.
Zmusili więc Szymona, widocznie był w pobliżu, a jego widok wskazywał na to, że da radę współuczestniczyć w dźwiganiu ciężaru.
Szymon nie wiedział, że pomaga samemu Zbawicielowi, przez przypadek znalazł się na Jego drodze. Ale czy na pewno był to przypadek?
W zasięgu naszych rąk jest też ludzkie cierpienie, słabość, bezradność, czyjś krzyż.
Czasami o pewnych sytuacjach myślimy w kategoriach przypadku, ale czy rzeczywiście jest to przypadek, gdy możemy drugiemu człowiekowi ulżyć w cierpieniu?
Przecież nawet w najbardziej sponiewieranym człowieku jest sam Jezus.
Nie wiemy dlaczego Bóg stawia na naszej drodze tę czy inną osobę, ale możemy pomyśleć, w jakim stopniu możemy jej pomóc. Ludzkie krzyże są różne, ale miłość ma zawsze ten sam wymiar.Pomoc Szymona na pewno nie była obojętna Maryi patrzącej na ostatnie chwile Jej Syna.
Pomyślmy o wdzięczności Matki Bożej względem człowieka pomagającego nieść krzyż Jej umiłowanego Syna. Czyż nie tą samą wdzięcznością darzy współczesnych Szymonów spieszących z pomocą innym ludziom?
A więc:
Czy zdajemy sobie sprawę jak często dana nam jest łaska bycia Szymonem z wyboru, nie z przymusu?
Czyż nie z tą samą wdzięcznością patrzy Maryja na nas pochylających się z troską nad chorym, cierpiącym, opuszczonym?
Wzorem Bł. Karoliny chętnie spieszącej innym ludziom z pomocą, prośmy Matkę Pięknej Miłości by otwierała nasze oczy, gdy zabiegani codzienną rzeczywistością nie dostrzegamy Chrystusa w drugim człowieku.
VI OFIARNOŚĆ
Kochać- to sięgać wyżej niż obozowe druty- w niebo
kochać- to widzieć radość z kromki chleba podarowanej słabszemu
kochać- to wierzyć że Chrystus mieszka w sponiewieranym człowieku
kochać -to nieść nadzieję gdy noc cierpienia zasłania słońce
kochać -to dać człowiekowi kruszynę dobra gdy nie ma nic
kochać ?-nie pytała- kochała życiem…
Za swój gest miłości, Weronika otrzymała odbite na białej chuście oblicze umęczonego Zbawiciela.
Taki duchowy dar od Boga otrzymało wielu ludzi, których życie stało się służbą drugiemu człowiekowi.
W roku męczeńskiej śmierci Karoliny, dobry Bóg powołał do życia na naszej nadwiślańskiej ziemi kolejną piękną postać dziewczyny, która całe swoje życie poświęciła Bogu, Ojczyźnie i Człowiekowi.
Służebnica Boża, Stefania Łącka, pochodząca z Woli Żelichowskiej, swoim heroicznym życiem pokazała jak zachować godność człowieka w najtrudniejszych warunkach próby jej sprofanowania przez hitlerowskich oprawców.
Jej wzrastanie w środowisku rodzinnym i parafialnym przepełnionym ewangeliczną miłością, zaowocowało zarówno w czasach jej nauki, pracy, a szczególnie w czasie trzyletniego pobytu w obozie zagłady w Oświęcimiu- Brzezince. Tam umacniała współwięźniarki przez systematyczną wspólną modlitwę, organizowanie w konspiracji obchodów uroczystości kościelnych i patriotycznych, ratowanie życia chorym na tyfus, przeznaczonym na śmiertelny zastrzyk z fenolu, poprzez zamianę kartotek zmarłych wcześniej kobiet, chrzczenie noworodków zanim dosięgła ich śmierć ze strony okrutnej kapo, organizowanie możliwości spowiedzi przez księdza- więźnia z męskiej części obozu.
Heroizmem była deklaracja złożenia ofiary życia za współwięźniarkę Helenę, w obliczu karnego dziesiątkowania więźniarek za ucieczkę dwóch kobiet z komanda pracującego w polu. Ten fakt wielokrotnie potwierdziła Helena Panek przeżywszy obozowy czas dzięki ewakuacji i ucieczce z obozu w 1945 r. Stefania zmarła w rok po zakończeniu wojny na skutek obozowych chorób i tortur w tarnowskim więzieniu, w którym spędziła rok, oskarżona z całym zespołem wydawnictwa diecezjalnego, o działalność konspiracyjną, co było bezpośrednią przyczyną wywiezienia jej do obozu koncentracyjnego.
Świadkowie tamtych okrutnych wydarzeń jednoznacznie potwierdzili, że była ziemskim Aniołem, dzięki któremu wiele osób zdołało przeżyć wszystkie okrucieństwa jakie człowiek zgotował człowiekowi. Dziś możemy za jej przyczyną prosić o potrzebne łaski i modlić się o jej rychłą beatyfikację.
A ty:
Czy wierzysz naprawdę, że zło można tylko dobrem zwyciężyć?
Czy wykorzystujesz okazję, by w swoich braciach i siostrach móc otrzeć twarz umęczonego Chrystusa?
Przez wstawiennictwo Bł. Karoliny i Służebnicy Bożej Stefanii Łąckiej, umocnieni przykładem ich heroicznego życia aż po jego ziemski kres, prośmy Zbawiciela byśmy mogli przez drobne czyny miłości zasłużyć na wieczną szczęśliwość, gdy dotrzemy do kresu naszych dni.
VII TRUDNOŚCI
Może warto posłuchać podszeptów
świat mami i kusi
obietnicą łatwego zwycięstwa
wszystko może być twoje
czy naprawdę wszystko?
Mimo pomocy Szymona, współczucia Weroniki, nie udało się uniknąć drugiego upadku.
Ubywało sił, a droga ciągnęła się w nieskończoność. Wszak szatan kiedyś namawiał do upadku, ale innego, takiego w którym trzeba oddać pokłon złu za ułudę zaszczytów, bogactwa, sławy. Tak, za ułudę, bo konszachty z szatanem nigdy nie kończą się szczęśliwie. W ich następstwie zawsze przychodzi moment rozczarowania, a nawet rozpaczy.
W drugim upadku Jezusa jest siła dla każdego z nas, na czas, gdy wydaje się nam, że to już koniec, że sił do dalszych zmagań już nie wystarczy, że lepiej zrezygnować i dać się zatopić w chwilowych błyskotkach świata. A Jezus powstaje, mimo braku sił, mimo bólu, wbrew rokowaniom tłumu. Gdyby On nie powstał, w kim moglibyśmy zanurzyć swoją nadzieję, kto podałby rękę tysięczny raz, czyj wzrok powiedziałby, że warto znów powstać, uznać swoją słabość, wyznać swoją winę, poprosić o miłosierdzie. Liczy się każda chwila, w której człowiek wybiera dobro, w której zwraca się do Jezusa, by Mu powierzyć własną niemoc.
Zatem:
Czy ufasz bezgranicznie w Bożą pomoc, wtedy, gdy wydaje ci się, że nie ma dla ciebie ratunku?
Czy wiesz, że małe zwycięstwa u stopni konfesjonału są zapowiedzią wygranej batalii o wieczność?
Patrząc na pokorę z jaką Bł. Karolina przyjmowała wszystkie trudności codziennego życia, prośmy za jej wstawiennictwem o siłę do ciągłego powstawania z nawet najtrudniejszych upadków i o wiarę, że powstawanie z grzechu jest pokłonem Bogu samemu.
VIII ŁZY
Płacz, który jest bezsilnością
nie pomoże
łatwo płakać nad innymi
trudniej nad sobą…
Choć zmieniają się czasy, natura ludzka pozostaje niezmienna. Wrażliwe na cierpienie i krzywdę ludzką, kobiety, zapłakały widząc ubiczowanego Jezusa.
Tymczasem On napomniał je, zwracając uwagę na sprawy dotyczące ich samych oraz ich rodzin.
Najwidoczniej zapomniały, albo nie zdawały sobie sprawy z własnego udziału w męce Zbawiciela.
Współczesny człowiek też często płacze nad ludzką tragedią. Środki masowego przekazu nie szczędzą nam informacji, które nas przerażają. Myślimy wówczas: jak dobrze, że to straszne cierpienie, śmiertelna choroba, ominęły mnie i moich najbliższych. Ludziom dotkniętym nieszczęściem ofiarujemy łzy.
Ale łzy bezsilności nic tu nie pomogą. Potrzebującemu potrzeba konkretnej pomocy. Cierpiącego nie można pominąć, trzeba okazać mu serce i ulżyć w cierpieniu. Do końca walczyć o jego dobro i odrobinę uśmiechu na twarzy. Złu trzeba się przeciwstawić, zwyciężyć je.
Łatwo zapłakać nad kimś, trudniej zapłakać nad sobą, a jeszcze trudniej dać komuś zapłakać nad swoją tragedią.
Bo bywa i tak, że sami stajemy w sytuacjach, kiedy trzeba umieć dać sobie pomóc, umieć przyjąć szczerą troskę, napomnienie. Jezus przychodzi również w drugim człowieku, przez drugiego człowieka, warto to zauważyć.
Zatem:
Czy wiesz, że Jezus chce zapłakać nad twoim grzechem, twoją bezsilnością, twoim dramatem?
Czy potrafisz całkowicie otworzyć serce przed Nim?
Zapatrzeni w wypełnione działaniem życie Bł. Karoliny, prośmy o umiejętność przyjmowania daru konkretnej pomocy.
IX GRANICE
Nie wystawiaj na próbę P. Boga swego
choć świat cię kusi łatwym szczęściem
nie rzucaj się w dół
ale podnieś oczy ku niebu…
Najtrudniej jest powstać z tego ostatniego upadku. Obojętni widzowie z Drogi Krzyżowej Jezusa zapewne rozważali w swym umyśle, czy też Jezus da radę podnieść się po raz trzeci? Czy da radę dotrzeć na szczyt Kalwarii? Trzeci upadek musiał wyglądać dramatycznie, tak jak dramatyczne było kuszenie diabła, który podszeptywał i nadal podszeptuje, ze życie to tylko gra i warto je zaryzykować by stało się lekkim i łatwym.
Ponieważ każdy kolejny grzech zabija jakąś część wewnętrznej siły i wolności danej przez Boga, w końcu stwarza pozory braku wartości takiego życia. Myśl, że nasze życie nie ma żadnej wartości jest zwodnicza i nieprawdziwa. Bo życie jest bezcenne i nie zmieni tego żadne zło, którego doświadczamy.
Jezus oparł się pokusie, przezwyciężył słabość i wstał. Podniósł się po to, by każdy z nas mógł powstawać nieskończenie wiele razy, tyle, ile będzie potrzeba. A zwłaszcza w godzinie naszej śmierci, w której też może się zdarzyć upadek.
Więc:
Czy twoja wiara w sens powstawania jest silniejsza od bezsilności w upadku?
Czy masz świadomość, że w godzinę śmierci pomoże ci powstać Matka Boża jeśli Ją o to za życia prosić będziesz?
Zbudowani postawą Bł. Karoliny w ostatnich chwilach jej życia, gdy do samego końca, wzorem swego Mistrza powstawała z upadków, prośmy o siły do powstania z każdego, nawet najboleśniejszego upadku.
X WZGARDA
Wzgardzono Go i odepchnięto
wyśmiano i z godności odarto
a On oswojony z cierpieniem
wierność zachował…
Obnażono Jezusa z szat, znieważono, upokorzono na oczach tylu ludzi.
Brutalnie podeptano godność Boga i człowieka. Ale Jezus pozostał wierny. Wierny Ojcu, wierny nauce, której głosił, wierny do końca…
Dlatego tak bardzo cierpiało Niepokalane Serce Maryi i Nieskalane Serce Chrystusa.
Ten okrutny spektakl powtarza się przez całe wieki. Człowiek zapomina o godności i o tym, że został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Dawno zatracił granice wstydu w swoim niepohamowanym pędzie ku swawoli.
Grozę takiego stanu rzeczy rozumiał nasz Wielki Jan Paweł II, gdy wołał w Tarnowie, że trzeba nam się na nowo nauczyć wstydu. Ten wstyd przywróci utraconą godność ciała ludzkiego, utraconą godność człowieka – wielu ludziom, którzy się wstydu wyzbyli.
Słowa Wielkiego Rodaka są ciągle i coraz bardziej aktualne w czasach niczym nieskrępowanej swawoli, którą się karmi nawet najmłodszych próbując ich przekonać, że co nienormalne jest normalne, a co normalne jest nienormalne.
Pomyśl:
Czy twoje myślenie, zachowanie, twoje słowa nie napełniają Nieskalanych Serc Jezusa i Maryi wstydem?
Czy masz odwagę by bronić wartości czystości i godności we współczesnym świecie, w którym zło i niemoralność stawia się na świeczniku?
Bł. Karolina jest dla nas wszystkich wzorem walki o godność człowieka do ostatniego tchnienia. Jest dla nas światłem w gąszczu poplątanych pojęć i lekceważenia Bożych spraw.
Prośmy ją o wstawiennictwo na każdy dzień naszego życia byśmy byli godni nosić miano Dziecka Bożego.
XI WYWYŻSZENIE
Wywyższyli Cię
choć chcieli poniżyć
powiedziałeś, że nas
przyciągniesz do siebie…
W ludzkiej ocenie przybity do krzyża Jesus był dla świata zupełnie nieprzydatny.
Nie wygłosi już żadnej przypowieści, nie uczyni żadnego cudu, nikogo nie uzdrowi. Unieruchomiony, złączony z drzewem krzyża, pozbawiony możliwości nadzwyczajnej interwencji spogląda z wysoka na ludzi zajętych doczesnością, zabieganych, zmęczonych i nie rozumiejących rzeczy niepojętych.
Pod krzyżem, w nieprzeniknionym bólu stanęła Jego Matka, by z Jego woli stać się naszą Matką na wieki.
My też często myślimy zbyt „ przyziemnie” gdy tracimy siły, gdy dopada nas ciężka choroba, starość. Nagle czujemy się niepotrzebni, bezwartościowi, niezdolni do pomnażania majątku, przeszkadzający młodym i zdrowym, niepasujący do błyszczącego świata.
A przecież ten unieruchomiony Jezus dokonał największego dzieła- dzieła odkupienia ludzkości.
Z wysokości krzyża nieustannie przypomina nam, że wszystko zaczęło się na krzyżu, że z niego pochodzi nieskończona moc.
Zatem:
Czy w swoich porażkach, niedomaganiach, ufasz Jezusowi i oddajesz Mu wszystkie trudności by je przemienił w zbawcze owoce?
Jak często spoglądasz na krzyż z którego spływa na ciebie nieskończona miłość?
Bł. Karolina, której szlakiem męczeństwa podążamy każdego miesiąca nie zawahała się przyjąć krzyża z miłością i całkowitym posłuszeństwem.
Dlatego prośmy ją by wstawiała się za nami, gdy wydaje nam się, że nasze krzyże są zbyt ciężkie.
XII Z MIŁOŚCI
Cóż to jest miłość?
pytają ludzie
ciągle spragnieni miłości
a Ty cichutko umierasz z miłości
by nie musieli pytać…
Miłość nie stawia żadnych warunków. Jest bezwarunkowa, dlatego jest miłością. Temu uczuciu ludzie od wieków poświęcają strofy, poematy, łamią głowę nad doskonałością i trafnością definicji, a tymczasem wystarczy popatrzeć na krzyż.
Boży Syn zgodził się na śmierć bez żadnych warunków, Jego miłość nie zakładała wyjść awaryjnych, dlatego nie musimy się obawiać, że Jezus może się nami rozczarować. Jezus nigdy nie przestaje kochać…tak często nie rozumiemy Jego logiki miłości, bo sami nie potrafimy kochać.
Śmierć nie jest kresem miłości, bo ona jest wieczna.
Krew przelana na krzyżu dla nas i za nas jest dowodem miłości Bożej.
W ogromie swej miłości Jezus zostawia nam jeszcze jeden wielki dar- swoją Matkę, byśmy w chwilach ciężkiego krzyża mogli do Niej wołać: Mamo, przyjdź z pomocą. Przez Jej ręce, przez Jej nieustanne wstawiennictwo uczymy się miłości, która jest mocniejsza niż śmierć.
Dlatego:
Czy wierzysz bezwarunkowo, że Jezus pozostał z nami pod postaciami chleba i wina?
Czy wiesz, że kocha każdego z nas miłością bez granic nawet wtedy gdy w najmniejszym stopniu na nią nie zasługujemy?
W swoim krótkim życiu Bł. Karolina czerpała ze źródeł miłości i pod krzyżem uczyła się jak kochać.
Zachęceni jej przykładem uczmy się kochać stojąc pod krzyżem, z którego nieustannie spływa miłość.
XIII CISZA
Boleść przeszywa serce
i cisza przeszywa boleść
a potem cichutko sączy się nadzieja…
Ilekroć patrzymy na Matkę Bolesną trzymającą na kolanach martwe ciało Syna łączymy się w ciszy z Jej cierpieniem. Maryja wszystkie sprawy rozważała w sercu, w ciszy. I choć przeszywał Ją niezmierny ból, w Jej sercu rozkwitała nadzieja, że niebawem będzie zmartwychwstanie, że wypełni się to, co było zapowiedziane, że od tej pory śmierć nie będzie mieć nad nami władzy.
Każdy z nas ma takie chwile, że potrzebuje ciszy. W ciszy przeżywanej z Maryją, z różańcem w ręku dociera do nas chrześcijańska nadzieja.
Bo Matka Bolesna uczy nas przeżywać bolesne rozstania z naszymi bliskimi.
Umocnieni Jej postawą w chwili gdy obejmowała martwe Ciało Syna, umacniamy wiarę i nadzieję na spotkanie z Bliskimi w wieczności.
To właściwa lekcja nauki proszenia o szczęśliwą wieczność dla dusz czyśćcowych. Żyjąc tu na ziemi tak dużo możemy uczynić dla tych, którzy nas wyprzedzili w drodze do wieczności.
Pomyśl:
Czy potrafisz w ciszy odnaleźć przebłyski nadziei gdy ból przeszywa serce?
Czy masz świadomość milczącej, dyskretnej obecności naszej Matki w najtrudniejszych chwilach naszego życia?
Przez wstawiennictwo Bł. Karoliny, która w cichości swojego serca słuchała głosu Boga, prośmy o umiejętność wsłuchiwania się w to, co sam Bóg chce nam przekazać.
XIV MIŁOSIERDZIE
Umarłych grzebać
ale On nie umarł na wieki
wyjdzie z grobu jak powiedział
bo miłość jest wieczna…
Zbliżały się święta, więc Ciało należało pochować. Przyjaciele nie zawiedli, niewielu ich było, ale przyszli oddać ostatnią posługę. Nie wiedzieli, że to krótkie rozstanie ze swoim Nauczycielem odmieni całkowicie ich życie.
Pożegnali Jezusa i godnie złożyli w grobie.
Na trzeci dzień z martwych powstał, jak powiedział, nie wszyscy uwierzyli, do dziś starają się wmówić innym, że to nieprawda, niemożliwe.
Biedni ludzie, którym zabrakło wiary w cud zmartwychwstania.
Biedni, którzy umierają wraz z ostatnim oddechem, biedni, którzy wierzą, że poza grobem nic nie istnieje.
Szczęśliwi, którzy wierzą, że śmierć to początek, że wszyscy kiedyś zmartwychwstaniemy.
Szczęśliwi, którzy wierzą w świętych obcowanie i którzy nie lękają się Drogi Krzyżowej, bo na jej końcu jest nowe życie, lepsze, pełniejsze, błogosławione.
Odpowiedz:
A ty, do których należysz?
Wierzysz naprawdę w obietnicę Zbawiciela?
Wierzysz, że zmartwychwstaniesz?
Wierzysz w Boże Miłosierdzie?
Tak jak Bł. Karolina, jak Święci, którzy orędują za nami w niebie, jak Służebnica Boża Stefania Łącka, która w warunkach największego poniżenia powiedziała Bogu swoje „ TAK”, uwierz naprawdę i proś swoich Przyjaciół w niebie by nigdy nie zabrakło ci tej wiary.
ZAKOŃCZENIE
Dobiega końca kolejna Droga Krzyżowa w naszym życiu.
Otrzymaliśmy kolejną szansę, kolejny dar.
Od nas samych zależy jak go rozwiniemy, komu go zaniesiemy, ofiarujemy…
A jeśli dane nam będzie przyjechać w to miejsce za miesiąc, czy sami przywieziemy coś w darze, co uraduje naszą Orędowniczkę za nami u Boga w niebie?
Błogosławiona Karolino, naucz nas składać świadomie dobre dary, które przecież wszystkie mają swój początek w Bogu, Amen.