Jestem siostrą zakonną od szesnastu lat i piszę z pełną świadomością oraz z autopsji, że właśnie Karolina ze swoją postawą wierności Bogu, w chwili grożącego Jej niebezpieczeństwa utraty godności i dziewictwa wielokrotnie pomagała mi i nadal pomaga wytrwać w ślubie czystości, jako osoba konsekrowana.
Mam na imię Karolina. Myślę, że wola rodziców to opatrzność Boża, bo 35 lat temu błogosławiona Karolina Kózka nie była znana i czczona jak teraz. Dokładnie w roku Jej beatyfikacji (24 maja 1987 r.) przyjęłam I Komunię Świętą, dlatego data 10 czerwca 1987 roku jest wyryta w mym sercu jako szczególne znamię.
Przyznaję jednak, że z błogosławioną Karoliną zaczęłam zaprzyjaźniać się trochę później. Były to lata szkoły średniej, gdy jako członek Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży poznawałam Patronów Polskiej Młodzieży: świętego Stanisława Kostkę i właśnie mą Patronkę.
Jako młoda dziewczyna nie myślałam jeszcze całkowicie o tym, co tak naprawdę uczyniła błogosławiona Karolina Kózka w swym krótkim, a jednak bardzo dojrzałym życiu. Pierwszy fakt, o obronie czystości i dziewictwa wobec ataku Moskala wydawał mi się znamienny. Nie myślałam, że kiedyś ta postawa okaże się wielkim świadectwem w świecie relatywizmu moralnego oraz rzeczywistych i częstych problemów z życiem w czystości, aż do sakramentalnego „Tak”.
Jestem siostrą zakonną od szesnastu lat i piszę z pełną świadomością oraz z autopsji, że właśnie Karolina ze swoją postawą wierności Bogu, w chwili grożącego Jej niebezpieczeństwa utraty godności i dziewictwa wielokrotnie pomagała mi i nadal pomaga wytrwać w ślubie czystości, jako osoba konsekrowana.
Właśnie źle zrozumiana miłość (pornografia, erotyka i tematy tego typu), znajduje się na pierwszych stronach gazet, stron internetowych oraz w telewizji. Jako osoba korzystająca z wyżej wymienionych środków ogólnodostępnej komunikacji muszę bardzo filtrować to z czym się spotykam i uważać, by ni popaść w pokusy.
Chcę, aby czytelnicy tego świadectwa wiedzieli, że ani kapłani, ani siostry nie są wolni od pokus, a szatan bardzo dobrze zna delikatne i słabe punkty każdego człowieka. Również jesteśmy ludźmi skażonymi grzechem pierworodnym i musimy uważać na to, jak korzystamy z naszej wolności i realizujemy konkretne powołanie. Modlitwa i wstawiennictwo naszych Patronów, w tym przypadku mojej imienniczki pozwala wrócić do pierwotnej miłości, którą Bóg mnie pierwszą umiłował.
Moją wielką i kolejną radością związaną z błogosławioną Karoliną Kózką jest kilkakrotna możliwość uczestniczenia w Drogach Krzyżowych, które odbywają się co miesiąc w Wał – Rudzie na trasie Jej męczeństwa oraz w innych aktach liturgicznych ku Jej czci. Poznawanie życia prostej, skromnej, odważnej i mądrej dziewczyny, która przeżyła zaledwie szesnaście lat, a stała się Patronką Polskiej Młodzieży, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i Ruchu Czystych Serc.
Nie bez powodu błogosławiony Papież Jan Paweł II powiedział 25 lat temu, podczas beatyfikacji Karoliny Kózkówny, że święci nas zawstydzają. Rzeczywiście, gdy przytacza się fakty z życia tej błogosławionej to warto sobie pomyśleć o kilku sprawach.
Jakim jestem wzorem i przykładem dla innych?
Czy potrafię i nie wstydzę się mówić oraz świadczyć o Bogu w swoim środowisku?
Czy szanuję godność osobistą i cudzą?
Co zrobiłbym, zrobiłabym na miejscu Karoliny w odniesieniu do Jej śmierci?
Czy mając świadomość o świętych obcowaniu, zwracam się do nich o pomoc w moich trudnościach, pokusach i słabościach?
Życzę każdemu czytelnikowi tego tekstu wielkiej zażyłości ze swoim Patronem i Patronką. Niech Oni pomagają nam w drodze do osiągnięcia naszej świętości oraz doskonałości w konkretnej historii naszego zbawienia.
Uważam, że mam wielkie szczęście na które nie zasługuję, z powodu takiej Patronki. Dziękuję Boga za to, co przez Jej pośrednictwo otrzymuje codziennie. Wychwalam Boga za to, że nieustannie troszczy się o mnie, uwalnia od zła i prostuje kręte i wyboiste ścieżki życia na takie, które prowadzą ku Niemu.