Jestem świadkiem wstawiennictwa błogosławionej Karoliny Kózkówny.
Jestem absolwentką Ludowego Uniwersytetu Katolickiego w Kielcach.
Jestem rolniczką. Prowadzę 15 ha gospodarstwo ekologiczne. Brałam udział w rekolekcjach adwentowych dla rolników z całej Polski z Zabawie w Sanktuarium Błogosławionej Karoliny Kózkówny. W grupie, którą zorganizował ksiądz Tadeusz Szlachta, diecezjalny duszpasterz rolników, byli sołtysi i liderzy wiejscy. Miedzy innymi była sołtys mojej wsi Kostki Małe Barbara Trzcina.
Basia od 20 lat chorowała na nerki, a od 3 miesięcy była dializowana. Kiedy informowałam ją o wyjeździe na rekolekcje do zabawy w pierwszej chwili odmówiła ze względu na złe samopoczucie. Jednak w ostatniej chwili zdecydowała, że pojedzie.
W Sanktuarium w Zabawie ogarnęła nas niezwykła atmosfera. Ja śpiewałam psalm. Mój synek czytał modlitwę. Z dużym wzruszeniem czytała modlitwę wiernych Basia
Było piękne kazanie poświęcone bł. Karolinie o cudach, jakie dokonują się za jej pośrednictwem. Msza byłą transmitowana przez Radio Maryja i telewizję Trwam.
Po mszy św. jakiś dobry człowiek oprowadził nas po sanktuarium i opowiedział o wielu szczegółach z życia Karoliny.
Kiedy wracaliśmy zagadnęłam Basię czemu nic nie mówi. Odpowiedziała, że myśli o tym wszystkim. Powiedziała, że chciałaby żeby i jej się udało. Czekała na nerkę, Powiedziałam, że trzeba się modlić, a ona „nie tak modlić jak wierzyć”. Pomyślałam wtedy, że nie ma wiary bez modlitwy. Dla mnie wszystko jest proste. Pan Bóg dla mnie znalazł drogę to i do niej znajdzie. Wracaliśmy w ciszy. Był piątek. W domu byliśmy po 20. W niedzielę ok. 7 rano do domu Basi zadzwonił telefon ze szpitala. Miała pół godziny na spakowanie. O 11 w szpitalu Dzieciątka Jezus czekali na nią lekarze i cały personel i nerka do transplantacji. Kiedy dowiedziałam się o tym, wiedziała, że to sprawa Karoliny.
Zaraz zadzwonił do ks. Szlachty i kilku osób. Modliliśmy się o nią i dziękowaliśmy błogosławionej Karolinie. Tak się złożyło, że wyjechałam z synkiem do Warszawy na święta i codziennie odwiedzałam Basię w szpitalu. Leżała na Sali z Bożenką, która na przeszczep czekała 9 lat. U niej był to już 2 przeszczep. Na pierwszy czekała 6 lat. Basia po transplantacji czuje się dobrze. Jest sołtysem. Zajmuje się domem. Ma ładny ogródek, dużo kwiatów.
18.11.2008r.
Elżbieta